Spis treści:
Nie ma miesiąca, w którym w jakiejkolwiek gazecie nie byłoby tytułu w rodzaju „Kierowca BMW rozbił się na drzewie„, czy też „Pijany w BMW potrącił staruszkę na pasach„. Nie ma co się oszukiwać, takie nagłówki generują niezłe kliknięcia w redakcjach, a co za tym idzie – reklamy. No i pieniądze. Jak do tego doszło, że ta marka została otoczona taką złą sławą? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Autor: Sony Krokiet
Baader Meinhof Wagen
W latach 60. XX wieku bawarskie BMW zaprezentowało Neue Klasse – nową serię sedanów. Dość powiedzieć, że to był krok milowy w historii marki – sprzedaż podskoczyła, a BMW zyskało uznanie jako twórca przyzwoitych sedanów o sportowych aspiracjach i komforcie. Gorycz spowodowana utratą fabryki w ówczesnych Wschodnich Niemczech czy produkcją małych wozów, takich jak 700 czy Isetta zaczęła maleć. BMW zaczęto kojarzyć z ludźmi młodymi, samodzielnymi i dobrze wykształconymi. Z kolei Mercedes był uważany za samochód starszych, statecznych osób – grzybów mówiąc dzisiejszą nomenklaturą.
Niedługo później, u progu lat 70., w RFN zaczęła działać grupa terrorystyczna RAF. W skład szajki zaliczał się między innymi Andreas Baader i Ulrike Meinhof. Grupa podczas napadów korzystała z BMW. Wybierali je z kilku powodów – raz, były nowe; dwa, nawet najsłabsze silniki były mocne i trzy – były łatwe do ukradzenia. Prasa podczas relacji z napadów często podkreślała fakt ucieczki bawarskim autem.

Wskutek fali napadów i ucieczek autami BMW, zachodnioniemiecka policja podjęła radykalne środki ostrożności. Zaczęto zatrzymywać względnie nowe sedany, głównie BMW, a także urządzać blokady na drogach. Do zatrzymanych aut zaczęto podchodzić z bronią gotową do strzału. Dopóki jednak nie było strzelanin, części właścicieli BMW miały schlebiać spojrzenia innych użytkowników dróg. Terroryści, na przekór policji, używali też pojazdów innej marki.
Pewien kres „złej sławy” BMW mógł nastąpić wraz z pojmaniem głównych członków RAF-u w ’72 roku. Ziarno pewnej nieufności wobec bawarskich samochodów zostało jednak zasiane…
Pruszków, Wołomin i ortalion
W latach 90. Polska zaczęła się demokratyzować. Czas zmian, jaki wtedy nastąpił, pociągnął również za sobą nie tylko zmiany polityczne, ale i gospodarcze. Pewnym skutkiem ubocznym, oprócz szarej strefy, były także gangi. Kto nie słyszał o porachunkach mafijnych czy o pruszkowskich lub wołomińskich gangach? O ile wyżsi szczeblem mafiosi wozili się Mercedesami – takiego miał słynny Pershing – tak świta mafijna, upodobała sobie BMW. Nie było w tym nic dziwnego. Czarne limuzyny, o dość zachowawczej, ale groźnej stylistyce, wzbudzały postrach na drogach. Ich pasażerowie również.

Nastał jednak XXI wiek, porachunki gangsterskie przestały być tematem nagłówków pierwszych stron gazet. Wizerunek BMW jako wozów kulturalnych panów pytających, czy masz problem jednak pozostał. Po części zaczęli wykorzystywać to tak zwani dresiarze – charakterystyczne, ogolone na łyso osobniki z tak zwanym ABS – absolutnym brakiem szyi – oraz z kijami bejsbolowymi zamiast piłeczki.

Zazwyczaj, chociaż tu powtarzam, zazwyczaj, używano głównie BMW E30, E36, E46 (seria 3) ale i też E34 (serii 5). Późniejsza generacja, tj. E39, przejęła pałeczkę po E46 czy E34. Często byli właściciele starszych generacji przesiadali się do nowszych z przyzwyczajenia i sentymentu do marki. Rzecz jasna, na przełomie lat 90. oraz 00. królowały starsze generacje, to jest E30, E36 czy E34. Później większość poznikała z dróg, głównie wskutek zużycia aut, ale i wypadków.
Minęło jednak kilkanaście lat, a i ten wizerunek zaczął blednąć. Czy zmalał? No nie – dalej w świadomości BMW w sedanie jest pejoratywnie postrzegane.
Drifty i inne kiepowozy
Natura nie lubi pustki. O ile gdzieniegdzie nadal można spotkać typowo dresiarskie BMW, tak bawarskimi sedanami zainteresowały się kolejne osoby. Drifterzy.
Czym najlepiej driftować i urządzać nielegalne nocne wyścigi? Tylnonapędowym sedanem, coupe albo hatchbackiem, niekoniecznie w kolorze czarnym. Dobrze, jeśli był stuningowany, niekoniecznie fabrycznie, ale dając do dyspozycji kierowcy WINCYJ MOCY niż bazowa specyfikacja. A co się do tego nadawało? BMW!
Niczym dziwnym było więc, iż scena drifterska zaczęła korzystać z bawarskich wyrobów. Lata się zmieniały, a tylnonapędowe bi em dablju było dalej wzorcowym wozem do przeróżnych popisów na drodze, niekoniecznie legalnych. Bez większego żalu amatorzy mocnych wrażeń przesiedli się z wysłużonych Fiatów 125p, Ład czy Polonezów kupowanych za flaszkę.
Zarówno wozy dresów, jak i drifterów były mniej lub bardziej poddawane modyfikacjom, wizualnym, a także mechanicznym – nie zawsze w zgodzie ze sztuką, zdrowym rozsądkiem czy w myśl przepisów behape. Doszedł do tego również symbol BMW jako wozu, który jest stuningowany, ale bez smaku i najtańszym kosztem. Największym symbolem było oklejanie aut znaczkami M POWER albo dodawanie bodykitów – zderzaków, spoilerów czy innych cudów z półek bazarów, allegro czy aliexpress.

Kolekcjonerzy BMW i auto premium w Stanach
Obecnie… Obecnie BMW cieszy się popularnością pośród mniejszych czy większych kolekcjonerów. Oprócz najbardziej kojarzonych E30, E34 czy E39, ludzie interesują się mniej znanymi modelami. Nierzadko w rękach fanów marki można ujrzeć sedany czy mniej popularne kombi. Oczywiście, sedany czy wersje coupe są dalej pożądane – no może poza E46 Compact ze względu na wygląd przodu…

Nie znaczy to jednak, iż bardziej patologiczni użytkownicy pochowali się w lasach albo leasingowanych Skodach czy Toyotach – co to, to nie. Co jakiś czas można spostrzec nagłówki z wyszczególnioną marką – na 98 procent będzie to BMW. Pozostałe 2 procent to losowe marki ewentualnie nagłówki pokroju STULATEK SPOWODOWAŁ KOLIZJĘ FIATEM 125P/POLONEZEM/TOYOTĄ/SKODĄ.
Odmienny wizerunek marki jest w Stanach Zjednoczonych. W kraju, gdzie za niemal patriotyczny obowiązek uważano posiadanie krajowego, amerykańskiego samochodu – nieważne czy z koncernu Forda, General Motors, Chryslera albo AMC – na dobrą sprawę serca ludzi zjednały Mercedesy i właśnie BMW. Trend ten po długich bataliach i tylko częściowo przełamały dopiero samochody japońskie.
A i to nie całkiem. Lexusy czy Acury, czyli wozy od Toyoty i Hondy, podgryzły rynek amerykański, ale i całkowicie nie przejęły go. Mniejszą, ale jednak niebagatelną rolę odegrały też Toyoty czy Hondy. Dość powiedzieć, że w tamtejszej mentalności popularne bawary uważano za wozy osób dobrze sytuowanych.
…a w filmach wóz do ucieczek
Nieco inaczej traktowano wozy BMW w filmach. Zazwyczaj, jeśli się jakieś BMW pojawiało, to najczęściej sedan w kolorze czarnym, którego używano do ucieczek przed ścigającymi bohatera czy też czarne charaktery. Osobiście mam wrażenie, że wzięło się to jako pokłosie Baader-Meinhof Wagen, no i sam fakt, iż BMW dobrze jeździło. Jedną z najbardziej znanych scen pościgu z BMW pokazał film Ronin, gdzie model serii 5 (E34) mierzył się z Peugeotem 406.

Z drugiej strony kilka aut BMW, to jest Z3, Z8 czy serii 7 (E38) użytkował sam agent Jej Królewskiej Mości, to jest James Bond. W filmach, w których w rolę agenta wcielił się Pierce Brosnan, za dostarczenie samochodu protagonisty odpowiadała właśnie bawarska marka. Nie wiem, jak mocno wpłynęło to na notowania marki – nie zdziwiłbym się, że pozytywnie. Swoje zrobiły też gadżety montowane przez filmowego Q. Nie oszukujmy się, ale kto by nie chciał poprowadzić swojego auta za pomocą telefonu komórkowego?

Drugi przykład, jaki mi przychodzi na myśl, to niemiecki serial Alarm Fur Cobra 11, emitowany u nas jako Kobra – oddział specjalny. W dość dużym skrócie, niemiecka policja autostradowa zajmowała się typową policyjną robotą jak kradzieże, porwania czy pościgi. Finał odcinka rozgrywał się na niemieckich autostradach albo w różnych mniej lub bardziej ciasnych lokacjach.
Jednym ze sztandarowych wozów, jakie były używane przez jednego z głównych bohaterów, były sedany BMW właśnie. Takim był przykładowo E90, to jest BMW serii 3, znane głównie z tylnych świateł przypominających budżetowego Daewoo Lanosa.

Do dzisiaj się zastanawiam jakim cudem budżet serialu wytrzymał demolki wspomnianego BMW i nie tylko. Jednym z nielicznych aut, jakiego nie uszkodzili, była czechosłowacka Tatra 603. W rzeczywistości niestety koszt naprawy powypadkowej potrafi wynieść więcej niż wartość tego auta…

Zła sława BMW
Patrząc na poprzednie akapity, gdzie streściłem mniej-więcej historię BMW, można dojść do wniosku, żeee…
Najbardziej do negatywnego postrzegania marki przyczynili się użytkownicy, a także charakterystyka auta oraz kinematografia. Nie oszukujmy się, ale napadów z bronią, driftów, wzbudzania postrachu czy patologicznych zachowań nie powodują ludzie jeżdżący Maluchem po babci…
BMW jako specyficzna marka przyciągała specyficzne osoby, ceniące w bawarskich wozach przyzwoitą bezawaryjność, właściwości jezdne (tylny napęd i charakterystyka zawieszenia), czy estymę. Niejeden świadomie kupował BMW, bo chciał wzbudzić podziw i szacunek u ziomeczków, pośród swojej paczki, czy postrach na drodze.

Paradoksalnie, obecnie część policyjnej floty to nieoznakowane BMW. Niejeden może się zdziwić, jak czarna bejca w lepszym pakiecie wyprzedzi go i zaświeci napisem POLICJA. Swego czasu także Biuro Ochrony Rządu jeździło między innymi E39, które potem przejęła policja.

Swoje w generowaniu złej sławy zrobiły także media – nie tylko telewizja czy gazety, ale i Internet. Ten ostatni, głównie za sprawą memów utrwalił wizerunek BMW jako starego, czarnego sedana, którego właściciel lubuje się w noszeniu stroju sportowego, a także nie stroni od zachowań agresywnych w stosunku do innych. Są normalni użytkownicy i właściciele BMW. Nie chcę generalizować kogoś za posiadany samochód, zwłaszcza jak ma ich kilka.
To jest właśnie klucz do zrozumienia właścicieli, niekoniecznie BMW. Dobrze, jeśli jest różnorodność motoryzacyjna i ktoś oprócz BMW ma przykładowo Mercedesa czy starego Chevroleta. Inna sprawa, że takie osoby są najbardziej otwarte na dyskusję i rozmowy z innymi kierowcami. Dobrze jest po prostu odczuć na własnej skórze, jakie się auto lub auta podobają i je mieć, czerpać radość z posiadania.
Nie można się zamykać na innych, bo ktoś ma inne auto niż my. Patologiczne zachowania na drodze to inna kwestia. Należy je piętnować, niezależnie od tego, czy ktoś jeździ BMW, Citroenem czy inną Alfą Romeo.
Akapit Baader-Meinhof Wagen powstał na bazie filmu Jacka Balkana z kanału YouTube Motodziennik „Tajemnicza historia motoryzacji – Baader Meinhof Wagen„